2010-10-19

Podgląd kosztów

Żeby każdy miał wgląd na to, na co wydawane są jego pieniądze oraz na to co i ile jeszcze musimy zdobyć, to umieszczam niżej tabelkę z wydatkami.

Tych, którzy trafiają tu po raz pierwszy odsyłam do poprzedniego postu: tutaj.


Wpłacono Pozostało
837,79 zł 250,49 zł
Materiały Cena
Stal ~
0,7L farby Hamerite 31,50 zł
Rozpuszczalnik 5,50 zł
8 beczek 160L 456 zł
Deski ~
Żywica i włókno szklane
Prześcieradła
Farby
Farby do ubrań
Wikol
Lakier 21 zł
Sklejka ~
Sylikon ~
Trzonki do łopat 18,60 zł
Gumowe rękawiczki
Impregnat do drewna x2 36 zł
Drut 3 mm 18,70 zł
Makulatura ~

Pozycje przekreślone są juz nabyte/stale nabywane. Nie uwzględniłem tu wielu rzeczy, które sam wcześniej nabyłem (bądź stale nabywam), bo siebie ze swojego wkładu rozliczać nie będę. Chyba, że włożę w to poważniejsze pieniądze.

Póki co składało się 15 osób: ja, Kocur, Pablo, Boszena, Magda, Daria, Piłek, Radek, Lil, Kulas, Marta, Herod, Siwy, Biedrona, Paweł, Ziuta i Duchu. Za co serdecznie dziękujemy. Będziemy się usilnie starać by wasze poświęcenie nie poszło na marne.

Niżej dowód na to, że powierzonej kasy nie przechlałem ;)





Prawie wszystkie deski załatwił Pablo. Kilka mamy od Roberta. Warto też wspomnieć, że w budowie pomaga mi czasem Damian.


Będę edytował ten wpis uzupełniając tabelę i być może wrzucając foty.

2010-08-29

Pływanie na byle czym 2011


Chcesz wesprzeć nas w przyszłym projekcie?


W Augustowie na przełomie lipca i sierpnia organizowany jest konkurs "Pływanie na byle czym". Mamy zamiar wziąć udział w tym konkursie, aby to zrobić musimy już zacząć działać teraz, bo projekt jest gruby i wymaga podziału na etapy wymuszane przez pory roku. Ciężko będzie mi samemu udźwignąć ciężar wszystkich kosztów (zwłaszcza, że ostatecznie wyjdą one grubo ponad 1k) i tu (miedzy innymi) pojawia się Twoja rola. Część z ludzi zaangażowanych w projekt chciałbym widzieć u mego boku na tratwie, podczas konkursu. Myślę o siedmiu osobach włącznie ze mną. Od tych osób oczekuję szczególnego zaangażowania, zwłaszcza pod względem uczęszczania w przyszłych ćwiczeniach. Pozostałym, którzy nie dostaną się na tratwę, nie zapewnię chwały. Mogę zaoferować jedynie satysfakcję z udzielenia wsparcia dla tego projektu. W zamian za tę niewielką nagrodę oczekiwałbym pomocy w dofinansowaniu, wspomagania w zdobywaniu materiałów, oraz pomocy w ogarnięciu tego organizacyjnie. Będę prowadził dokładną rozpiskę wpłacanych kwot przez każdą osobę. Przy ewentualnej wygranej każdy odzyska swoje pieniądze, a reszta (o ile coś zostanie) zostanie podzielona między tych, którzy w projekcie uczestniczyli bezpośrednio, poświęcając mu swój czas i energię. Będę się starał, by te pieniądze przeznaczyli na większą imprezę zorganizowaną dla wszystkich, którzy pomogli w projekcie.
Niczego nie mogę zagwarantować. Nie mogę nawet zapewnić, że ten projekt zostanie kiedykolwiek skończony. Mamy na to rok, a przez rok może się wiele wydarzyć. Jeśli np. firma, w której pracuję i która zapewnia mi zaplecze do tego i innych projektów, splajtuje; to pewnie nie uda nam się zorganizować miejsca na pociągnięcie tego do końca. Jednak nie można się poddawać przez drobną niepewność. Jestem nastawiony na odniesienie sukcesu i chcę byś się tym zaraził/a i poczuł/a chęć zrobienia CZEGOŚ.

Na początek mam 3 zadania:


  • składka na beczki, farby i lakier. Dawać co łaska, liczy się każdy grosz. Jeśli ciężko będzie się spotkać, to ślijcie na konto:
    76 1240 1532 1111 0010 0216 3410,
    Sylwia Tymińska,
    ul. Podedwornego 20/5,
    18-300 Zambrów.
    Tylko w takim wypadku informować mnie o przelewie, cobym nie przeoczył.

  • rozejrzenie się za drewnianymi sklejkami nie grubszymi niż 1 cm. Muszą być solidne, bo chcę z nich zrobić pióra wioseł.

  • rozejrzenie się za w miarę solidnymi deskami na pokład. Wymagane co najmniej 260 cm długości.



Macie pytania, sugestie, deklaracje pomocy:

E-mail - jalokim@gmail.com
GG - 3963561
Kom. - 504762299


Podgląd kosztów i potrzebnych materiałów znajdziecie tutaj.

Za każde ewentualne wsparcie z góry dziękuje ekipa Teżewe.

26 - Nocny wypad


Nie było nic do roboty, a Teżewe miało nowe, łożyskowane kółka, więc postanowiliśmy, że ruszymy na wypad do zambrowskiego parku. Można powiedzieć, że były to pierwsze urodziny Teżewe, bo ostateczne jego wykończenie przypadało na 5 września 2009 roku, a to był koniec sierpnia 2010. Ruszyliśmy w składzie: Zając, Siwy, Kuba, Kocur i ja. Po drodze kupiliśmy szampana i radośnie sunęliśmy dalej. Mięliśmy sporo z górki, więc ciężko było się powstrzymać od przetestowania zdolności tocznych nowych kółek Teżewe. Co zaowocowało przypieprzeniem tylną osią o słupek :) Troche nam powykrzywiało tylną ośkę, ale po raz kolejny Teżewe udowodniło, że jest twardą suczą. Dotarliśmy na miejsce, siorbaliśmy szampaksa i miło nam mijał czas na wspomnieniach. Była sobota, więc sporo patroli policyjnych kręciło się po mieście. Jeden podjechał do nas w parku. Robili zdjęcia, pośmiali się i popodziwiali nasz zapał bez żadnego czepiania się. Potem poznaliśmy dwie dziewczyny, Karolinę i Boszenę.

Warto wspomnieć, że nie znały nas, a ofiarowały nam pieniądze na następny nasz projekt na pływanie na byle czym, o którym im co nieco opowiedziałem.

W drodze powrotnej zaczepiało nas jeszcze sporo osób, w tym i kolejne 3 patrole policyjne.

Można powiedzieć, ze cała akcja była takim jakby pożegnaniem z Teżewe. Przynajmniej takie jest moje odczucie. Chciałbym teraz skupić się na stworzeniu czegoś nowego, bo przeżuwanie starej gumy traci smak.

2010-08-07

25 - Zlecenie

Kuba i Siwy byli na weselu, które mieliśmy zatrzymać, a i Emil był wtedy zajęty, więc szlaban robiliśmy ja z Muhą i Zającem. Zabrano nam tory, a takimi małymi kółkami nie sposób było poruszać się po trawie. Zatem przenieśliśmy szlaban parę metrów dalej, gdzie Teżewe miało stabilniejszy grunt. Muha był szlabanistą, Zajac siedział w kotle, a ja zbierałem łupy. Zrobiliśmy zamówione wesele, co zapewniło nam 2 butelki wódki. Postanowiliśmy, że zrobimy jeszcze jedno, bo dwie butelki to całe nic. Drugie wesele - jak sie okazało - było policyjne, ale chłopaki nie czepiali się, tylko gratulowali pomysłu :] Między weselami, w przejeżdżającym samochodzie przemknął nam przed oczami funfel z Warszawy, Kapusta. Z zapasem 4 butelek ruszyliśmy mu na powitanie. Na śniadanio-obiad zjedliśmy po browarku i zabraliśmy się do butelek. Nie powiem, bez jedzenia trochę nam siadła ta wódka na bani, ale to już inna historia...
A! Dupy dałem, bo wydrukowałem bilety ze złą datą, ale powiedziałem młodym, żeby w razie kontroli powoływali się na mnie, to nie powinno być problemów.

2010-08-02

24 - Remont c.d.

Questy:

- uzupełnić lukę,



- wstawić nowy pług,



- naprawić zderzak,



- posklejać i pomalować uszkodzone koła,




- wypolerować reflektory,




- oczyścić z pajęczyn i śladów po ślimakach.



Uwinęliśmy się szybko.




Jak widać parasolki już nie chciało nam się naprawiać.
Od zeszłorocznego słońca i tegorocznego mrozu popękały górne elementy poszycia. Mamy pęknięcie biegnące wzdłuż góry kotła i popękany dach kabiny maszynisty, ale z tm również daliśmy se spokój.

2010-08-01

23 - Remont

Rodzina Kuby poprosiła ekipę Teżewe by ta zorganizowała szlaban. Teżewe było zmasakrowane. Zniszczony pług, zerwane płaty poszycia, połamane styropianowe kółka i pordzewiałe reflektory. Trzeba było zatem ją wyremontować i zmienić podwozie z powrotem na toczne.
Więc do roboty!

Na początek odrysowałem z pociągu na kartonie szablon zerwanej ścianki kabiny maszynisty. Potem, już na hali, odrysowałem kształt na płytce PCV, wyciąłem, oczyściłem i pomalowałem.




Muha załatwił nam solidne stalowe kółka z łożyskami kulkowymi i gumowymi oponami. Do tylnych uspawałem stałą belkę z widelcami. Pare dni później je zamontowaliśmy.



Do przednich kół zdobyłem obrotowe widelce co znacznie ułatwi prowadzenie Teżewe.


2010-03-08

22 - Oględziny

Gdy wytrzeźwiałem, to poszedłem do ogrodu Kuby, gdzie zastałem taki oto widok:





Na drogę powrotną nie chciało nam się owijać Teżewe folią i pęd powietrza oderwał boczną ściankę kabiny. Zmiażdżył też parasolkę stanowiącą przód kotła, ale nikt się tym nie przejmował. Czuliśmy się spełnieni :]

Teżewe miało teraz pozostać na jakiś czas zapomniane...

2010-03-07

21 - Teżewe w Szelmencie

Po miesiącu przygotowań dopięliśmy wszystko na ostatni guzik. Dogadaliśmy się z Panem Zbigniewem Faszczą z firmy Oknorex, który użyczył nam transportowego samochodu do przewiezienia Teżewe. W nim jechały 3 osoby: Siwy, Fałek i Stania. Prócz tego swoją osobówką jechał Emil z Cirkiem, Kubą i Czarkiem. Jechał też Duchu swoim busem, którego załogę stanowili Muha, Biedronka, Zając, Kocur, Marta, Ania i ja. W sumie była nas siła piętnastu. Złożyliśmy się po 35zł i ruszyliśmy w drogę.



Tak Teżewe dotrało na miejsce.



A tak wygląda pełny skład ekipy szturmowej.



Z kolei tak wygląda atak sępów ;)




Po zarejestrowaniu się jako Teżewe Udaliśmy się z parowozem na stok. Na zdjęciach tego nie widać, ale był on niesamowicie stromy. Wydzielona dla nas jego część była krótka, acz treściwa. Niestety to zbocze miało spadek nierównoległy do toru, którym mięliśmy teoretycznie zjeżdżać. Organizatorzy nie przewidzieli jakie to może nieść ze sobą konsekwencje...
Postanowiono, że jako największa atrakcja zjedziemy ostatni. Do wnętrza kotła udali się Siwy - jako kierowca i Kuba, jako człowiek od dymu z komina (dymacz) oraz ja do robienia szoł, dudnienia w trąby i hamowania. Kuba i Siwy byli dobrze zbunkrowani w kotle. Siwy miał solidne siedzisko, a Kuba miał zjeżdżać na kucajkach. Obaj uzbrojeni w kurtki i kaski motocyklowe. Ja miałem stać z tyłu w gajerku i czapce. Gdy dotarliśmy na górę stoku, to poczułem potęgę Teżewe... Z tym stalowym podwoziem, gaśnicami i drewnianymi wzmocnieniami konstrukcja sporo ważyła. Rwało ją w dół stoku jakby nie mogła się doczekać roztrzaskania gapiów na dole! Zajęliśmy swoje stanowiska. Kuba i Siwy w kotle, Muha na zewnątrz, jako obsługa naziemna dająca sygnał do odjazdu i ja w kabinie maszynisty. Siedziałem tam jak na jajku. Nawet trochę się bałem, że hamulec może nie utrzymać Teżewe, więc dygotałem chyba nie tylko z zimna... Siedząc na hamulcu nic nie widziałem. Słyszałem tylko przejęte komentarze Muhy i Siwego odnośnie zjeżdżających przed nami. Słyszałem je głośniej niż spikera zapowiadającego kolejne drużyny. Lekkie konstrukcje jakoś docierały do mety, ale z lodówkami było różnie... Prawie wszystkich znosiło w lewo, na widzów. Z resztą sam/sama zobacz jak to wyglądało, a potem przeczytaj dalszy komentarz:



Tak więc jak widzisz nasze płozy się nie sprawdziły na zbitym śniegu. Na głębokim sprawowały się całkiem nieźle, ale tutaj zawiodły, nie miały prowadzenia. Zapaliłem światła, Muha dał sygnał do odiazdu, puściłem parę spod kół, a potem hamulec.... Zaczęło nam znosić dupę, gdyby Siwy nie skontrował i nie naprowadził Teżewe na prostą, to walnęlibyśmy na bok i aluminiowe kątowniczki tworzące szkielet konstrukcji zrobiłyby z nas mielonkę. Ale udało się! Nie bez powodu usiadł za sterami kierowca rajdowy :] Nie wiem czy trąby zagłuszały, czy to wódka siorbana w drodze do Szelmentu mnie upośledziła, czy może chęć rozpieprzenia czegoś zagłuszyła mi powtarzaną stale komendę Siwego "HAMUJ!!! HAMUJJJJ!!!". Cóż... Nie zahamowałem... :D Nawet przez myśl mi to nie przeszło. BA! To my mięliśmy hamulec? :D
Jak widać po impecie uderzenia - Teżewe z trzyosobową załogą ważyło niemało, a siatka, którą rozwaliliśmy była solidnie przymocowana. Tyłem pociągu zarzuciło jak szmatą. Aż dziwne, że jakoś się utrzymałem na nogach. Kiedy wyszedłem z Teżewe i zobaczyłem zmasakrowany pług, to przerażony zacząłem szukać nóg Siwego, które przecież się w nim znajdowały. Na szczęście konstrukcja była cholernie solidna, a pług okazał się doskonałą strefą zgniotu :]
Prócz wadliwych płoz i pijanego maszynisty mięliśmy jeszcze jedną awarię, której najbardziej żałujemy. Nie wypaliła gaśnica dająca dym z komina. Mięliśmy drugą, zapasową, którą odpaliliśmy dopiero po zakończeniu uroczystości, co widać na filmiku.



Moje trofeum :)



Na tej focie widać, że wyrwaliśmy prawie wszystkie słupki z ogrodzenia :) Tych niewyrwanych na zdjeciu nie widać :)



Każdy dostał medale, a my statuetkę "Orła Szelmentu" i zestaw kina domowego. Statuetka stoi u Siwego, jako że to jego był pomysł na wystartowanie w konkursie i to jego był projekt podwozia. Kino domowe sprzedaliśmy Zającowi za promocyjną cenę 300 zł, którą to kwotę podzieliliśmy między konstruktorami Teżewe.
Przez kilka następnych dni opijaliśmy zwycięstwo chodząc w czapkach PKP po mieście. Warto było poświęcić czas dla tych niesamowitych emocji. Tym bardziej, że otworzyło to nam oczy na tego typu konkursy, które dają możliwość wykazania się... Ten temat nie zostanie pozostawiony w spokoju...




Mówiono o nas w:
Obiektywie (oficjalny) - o nas zaczyna się w 11:03.
Obiektywie (nieoficjalny)
Radiu5
Suwałki 24
Współczesnej
Radiu Białystok
BiałystokOnline
Życiu Zambrowa

2010-01-30

20 - Modyfikacje

To była sroga zima.



Trzeba było nam najpierw dokopać się do Teżewe i utorować mu drogę do przyczepki, którą nam Emil załatwił. Reszta przebiegła jak na filmiku:



Na filmiku wygląda to dość zgrabnie, ale przygotowania zajęły miesiąc. W ciągu tego czasu nasze Teżewe przybrało ZNACZNIE na wadze. Głównie za sprawą stalowego podwozia, które miało utrzymywać stabilnie trzech ludzi.



Przedłużyłem rurkę do sygnału dźwiękowego, by to maszynista weń dudnił, bo jedynym jego zajęciem miało być robienie szoł i hamowanie. Pozostałe 2 osoby w kotle miały inne zmartwienia.



Tutaj widać kierownicę i ławeczkę kierowcy, niezbędną dla niego, bo lepiej żeby w trakcie zjazdu sterował, a nie trzymał się kurczowo kierownicy ;) Prócz tego widać też czerwone uchwyty pomagające przy pchaniu pociągu oraz gaśnicę proszkową 1,5 kg, która ma buchać białym proszkiem przez komin.



To wajcha od hamulca. Po prawej jest gaśnica proszkowa 1 kg, która tymi żółtymi przewodami ma buchać białym proszkiem ("parą") na boki pociągu, gdy ten wystartuje.



Tak ogółem prezentuje się wnętrze.

Należą się ogromne podziękowania dla Pana Stanisława Bujnowskiego, który użyczył nam kilka starych gaśnic proszkowych. Tak więc serdecznie dziękujemy!

2010-01-07

19 - Reaktywacja

Taak... Pięknie to nam wyszło... Radość ze spełnienia na chwilę nas nasyciła. Na szczęście nie do końca. Ja wziąłem się za tworzenie innego projektu, a i Siwy po pewnym czasie zapragnął zrobić coś jeszcze, co zaowocowało doskonałym pomysłem. Mianowicie Siwy zasłyszał o konkursie w zjeżdżaniu na byle czym i wkręcił mnie byśmy przystosowali nasz pociąg do tej zabawy. Z początku byłem raczej sceptyczny i sądziłem, że tego tematu dalej nie pociągnie. Sam też nie miałem zapału by się za to brać, bo byłem już pochłonięty czymś innym. Jednak chłopak się postarał i zaraził mnie swą chcicą, kiedy pokazał mi swój świetny projekt na układ sterowania:



W ogrodzie Kuby nie mięliśmy warunków na modyfikowanie Teżewe. Tym bardziej, że w całym kraju leżało 40 cm śniegu. Wcześniej jednak dogadałem się ze swoimi przełożonymi z Oknorex'su, w sprawie tego mojego innego projektu i korzystania z hali w jego ramach. Miałem pełen dostęp na halę i pozwolenie na wprowadzenie doń Teżewe. Teraz trzeba było tylko zorganizować transport i materiały.