2010-03-08

22 - Oględziny

Gdy wytrzeźwiałem, to poszedłem do ogrodu Kuby, gdzie zastałem taki oto widok:





Na drogę powrotną nie chciało nam się owijać Teżewe folią i pęd powietrza oderwał boczną ściankę kabiny. Zmiażdżył też parasolkę stanowiącą przód kotła, ale nikt się tym nie przejmował. Czuliśmy się spełnieni :]

Teżewe miało teraz pozostać na jakiś czas zapomniane...

2010-03-07

21 - Teżewe w Szelmencie

Po miesiącu przygotowań dopięliśmy wszystko na ostatni guzik. Dogadaliśmy się z Panem Zbigniewem Faszczą z firmy Oknorex, który użyczył nam transportowego samochodu do przewiezienia Teżewe. W nim jechały 3 osoby: Siwy, Fałek i Stania. Prócz tego swoją osobówką jechał Emil z Cirkiem, Kubą i Czarkiem. Jechał też Duchu swoim busem, którego załogę stanowili Muha, Biedronka, Zając, Kocur, Marta, Ania i ja. W sumie była nas siła piętnastu. Złożyliśmy się po 35zł i ruszyliśmy w drogę.



Tak Teżewe dotrało na miejsce.



A tak wygląda pełny skład ekipy szturmowej.



Z kolei tak wygląda atak sępów ;)




Po zarejestrowaniu się jako Teżewe Udaliśmy się z parowozem na stok. Na zdjęciach tego nie widać, ale był on niesamowicie stromy. Wydzielona dla nas jego część była krótka, acz treściwa. Niestety to zbocze miało spadek nierównoległy do toru, którym mięliśmy teoretycznie zjeżdżać. Organizatorzy nie przewidzieli jakie to może nieść ze sobą konsekwencje...
Postanowiono, że jako największa atrakcja zjedziemy ostatni. Do wnętrza kotła udali się Siwy - jako kierowca i Kuba, jako człowiek od dymu z komina (dymacz) oraz ja do robienia szoł, dudnienia w trąby i hamowania. Kuba i Siwy byli dobrze zbunkrowani w kotle. Siwy miał solidne siedzisko, a Kuba miał zjeżdżać na kucajkach. Obaj uzbrojeni w kurtki i kaski motocyklowe. Ja miałem stać z tyłu w gajerku i czapce. Gdy dotarliśmy na górę stoku, to poczułem potęgę Teżewe... Z tym stalowym podwoziem, gaśnicami i drewnianymi wzmocnieniami konstrukcja sporo ważyła. Rwało ją w dół stoku jakby nie mogła się doczekać roztrzaskania gapiów na dole! Zajęliśmy swoje stanowiska. Kuba i Siwy w kotle, Muha na zewnątrz, jako obsługa naziemna dająca sygnał do odjazdu i ja w kabinie maszynisty. Siedziałem tam jak na jajku. Nawet trochę się bałem, że hamulec może nie utrzymać Teżewe, więc dygotałem chyba nie tylko z zimna... Siedząc na hamulcu nic nie widziałem. Słyszałem tylko przejęte komentarze Muhy i Siwego odnośnie zjeżdżających przed nami. Słyszałem je głośniej niż spikera zapowiadającego kolejne drużyny. Lekkie konstrukcje jakoś docierały do mety, ale z lodówkami było różnie... Prawie wszystkich znosiło w lewo, na widzów. Z resztą sam/sama zobacz jak to wyglądało, a potem przeczytaj dalszy komentarz:



Tak więc jak widzisz nasze płozy się nie sprawdziły na zbitym śniegu. Na głębokim sprawowały się całkiem nieźle, ale tutaj zawiodły, nie miały prowadzenia. Zapaliłem światła, Muha dał sygnał do odiazdu, puściłem parę spod kół, a potem hamulec.... Zaczęło nam znosić dupę, gdyby Siwy nie skontrował i nie naprowadził Teżewe na prostą, to walnęlibyśmy na bok i aluminiowe kątowniczki tworzące szkielet konstrukcji zrobiłyby z nas mielonkę. Ale udało się! Nie bez powodu usiadł za sterami kierowca rajdowy :] Nie wiem czy trąby zagłuszały, czy to wódka siorbana w drodze do Szelmentu mnie upośledziła, czy może chęć rozpieprzenia czegoś zagłuszyła mi powtarzaną stale komendę Siwego "HAMUJ!!! HAMUJJJJ!!!". Cóż... Nie zahamowałem... :D Nawet przez myśl mi to nie przeszło. BA! To my mięliśmy hamulec? :D
Jak widać po impecie uderzenia - Teżewe z trzyosobową załogą ważyło niemało, a siatka, którą rozwaliliśmy była solidnie przymocowana. Tyłem pociągu zarzuciło jak szmatą. Aż dziwne, że jakoś się utrzymałem na nogach. Kiedy wyszedłem z Teżewe i zobaczyłem zmasakrowany pług, to przerażony zacząłem szukać nóg Siwego, które przecież się w nim znajdowały. Na szczęście konstrukcja była cholernie solidna, a pług okazał się doskonałą strefą zgniotu :]
Prócz wadliwych płoz i pijanego maszynisty mięliśmy jeszcze jedną awarię, której najbardziej żałujemy. Nie wypaliła gaśnica dająca dym z komina. Mięliśmy drugą, zapasową, którą odpaliliśmy dopiero po zakończeniu uroczystości, co widać na filmiku.



Moje trofeum :)



Na tej focie widać, że wyrwaliśmy prawie wszystkie słupki z ogrodzenia :) Tych niewyrwanych na zdjeciu nie widać :)



Każdy dostał medale, a my statuetkę "Orła Szelmentu" i zestaw kina domowego. Statuetka stoi u Siwego, jako że to jego był pomysł na wystartowanie w konkursie i to jego był projekt podwozia. Kino domowe sprzedaliśmy Zającowi za promocyjną cenę 300 zł, którą to kwotę podzieliliśmy między konstruktorami Teżewe.
Przez kilka następnych dni opijaliśmy zwycięstwo chodząc w czapkach PKP po mieście. Warto było poświęcić czas dla tych niesamowitych emocji. Tym bardziej, że otworzyło to nam oczy na tego typu konkursy, które dają możliwość wykazania się... Ten temat nie zostanie pozostawiony w spokoju...




Mówiono o nas w:
Obiektywie (oficjalny) - o nas zaczyna się w 11:03.
Obiektywie (nieoficjalny)
Radiu5
Suwałki 24
Współczesnej
Radiu Białystok
BiałystokOnline
Życiu Zambrowa