2009-10-07

18 - Łikend jak co tydzień ;)

Jeszcze 2 kolejne razy z odstępami wyruszaliśmy na wódowanie. Za drugim razem, gdy wracaliśmy z łowów, to zaczepił nas sąsiad Kuby. Zaciekawiony akcją podszedł by obejrzeć Teżewe i pogadać. W rozmowie poruszyliśmy temat braku sygnału dźwiękowego, którego tak nam brakowało do pełni szczęścia. Koleś wtedy chyba zaczął gmerać w pamięci, z której finalnie coś najwyraźniej wygrzebał, bo uciekając od nas powiedział żebyśmy chwilkę zaczekali. Wpadł do garażu, poszperał troche i wrócił. Wrócił z dwiema trąbkami, podobno oryginalne z pociągu. Szukaliśmy czegoś bardziej w stylu gwizdka, co bardziej pasowałoby do parowozu, ale efekt dwóch trąbek dudniących jednocześnie przekonał nas wszystkich swym potężnym brzmieniem i nie mieliśmy już żadnych wątpliwości - to było nam pisane :)


Zrobiłem do nich drewniany trójnik z rurką, by jedna osoba mogła wydobywać dźwięk z dwóch trąbek jednocześnie.

Umieściliśmy sygnał dźwiękowy na przodzie kotła, tak, by dobrze było go słychać i by osoba idąca z tyłu kotła mogła weń dudnić. Trąbki montujemy tylko gdy ruszamy do boju.

Jeszcze Pan Michał zrobił nam stojak na kielonki w razie, gdyby następne wesele przyłapało nas na rozlewaniu łupów z poprzedniego. I tak się kończy pierwsza historia z naszym Teżewe...


Zapomniałbym dodać - zaczęliśmy drukować bilety na pamiątkę dla młodych. Oddzielny dla Pana i Pani Młodej.