2009-06-24

3 - Materiały

Mięliśmy już całkiem konkretny zamysł, teraz trzeba było pomyśleć nad sposobem jego realizacji. Rozejrzałem się po hali i doszedłem do wniosku, że drewniane i plastikowe listwy, o których myślałem przy powstawaniu pomysłu, nie nadają się do tej pracy. Musiałem znaleźć coś innego, coś jednocześnie wytrzymałego, prostego i lekkiego. Nie miałem za bardzo pomysłu, wiec po prostu pracowałem, ale cały czas, gdziekolwiek bym nie szedł, byłem czujny. Rozglądałem się wzrokiem terminatora. Mój komputer pokładowy analizował obserwowane obiekty, przeliczał ich wytrzymałość, wartość konstrukcyjną, dostępność, niepotrzebność i masę. 

W końcu się doczekałem rozwiązania. Leżało cały czas pod moim nosem:

Była to blacha aluminiowa o grubości 1 mm. Sama w sobie jest do niczego, to złom, ale wystarczy jeden prosty zabieg, by nadać jej wymarzoną formę. Jako blacha jest giętka, ale zagięta w kątownik jest już tym, co tygryski lubią najbardziej. 

Bogom niech będą dzięki za zagniatarkę do blachy, jaką mamy na firmie. Do tej pory nie doceniałem potencjału tego narzędzia. Kątownik jest dzieckiem Pana Wytrzymałości na Zginanie i Pani Lekkości. Do tego jest bardzo prosty w łączeniu. 

Teraz miałem za zgodą przełożonych przygotować odpowiednią ilość materiału i lada moment mogliśmy ruszać z robotą. 


2009-06-03

2 - Projekt

Kilka godzin po zrodzeniu się idei pociągu, poszedłem do roboty. Spałem niewiele, ale nie byłem zmęczony. Byłem nakręcony myślą o naszym projekcie, który z każdą chwilą w mojej głowie nabierał co raz to wyraźniejszych kształtów. Kiedy ustałem na swoim stanowisku pracy, to odwróciłem kartkę ze zleceniem i na jego tyle zacząłem za pomocą suwmiarki kreślić wymiary konstrukcji w skali 1:10 

Wymiary gabarytowe jakie tu wykreśliłem towarzyszyły nam do końca realizacji projektu. Jednak koncepcja uległa znacznej zmianie i to już parę godzin później. Na rysunku mniej więcej widać, że na początku miał to być bardziej współczesny pociąg niż parowóz. W domu jednak, za pomocą 3DS Maxs'a zrobiłem już odrobinę bardziej konkretny rysunek: 

Teraz mięliśmy już całkiem konkretny podgląd tego, co chcemy zrobić. Rozrysowałem ogólne gabaryty, a szczegóły konstrukcji miały wyjść w praniu. 

Już wtedy wiedziałem, że nic, nawet Supermen tego pociągu nie zatrzyma. 


2009-06-02

1 - Prolog

Kończyliśmy remont u Kuby. Po skończonej robocie wyszliśmy do niego przed dom i usiedliśmy przy niefunkcjonujących już torach. Byliśmy zmęczeni, co poprawiało smak piwa. Mówiliśmy niewiele, bo niewiele w takich sytuacjach jest do powiedzenia. Po prostu totalne odmóżdżenie i piwo w garści. Z Kubą określamy to jednym słowem - błogość... (zawsze z trzykropkiem na końcu).

Gadaliśmy se o naszych długich podróżach pociągami. Każde zdanie uwieńczone było długim milczeniem zakłócanym jedynie pluskami piwa w przechylanych co chwilę puszkach. Gdy tak se rozmawialiśmy o pociągach i patrzyliśmy na te pordzewiałe tory, to któryś z nas wypowiedział zdanie brzmiące mniej więcej tak: "szkoda, że u nas nie ma już PKP...". W tym stanie odpowiedź nie mogła brzmieć inaczej niż "Noooo..." uwieńczona krótkim siorbnięciem piwa. Te krótkie siorbnięcie było pierwszym przewracającym się klockiem domina. Każdy następny klocek był obrazem, zdjęciem niepotrzebnych rzeczy jakie walają się po hali u mnie w robocie. Cały pasek domino runął w sekundzie i zakończył błogostan. Wybałuszyłem oczy, ożywiłem się zobaczywszy możliwości jakie posiadamy. 

Pomysł był prosty: mieliśmy zrobić pociąg z plastikowych i drewnianych listew, które tworzyłyby szkielet. Potem mięliśmy obić go kartonem. Miało to zająć nam jakieś 2, góra 4 dni. Idea na początku była taka, by w godzinach szczytu rozciągnąć biało-czerwona taśmę z jednej i z drugiej strony starego przejazdu kolejowego. Gotowa konstrukcja miała być przez nas, siedzących w środku, przeniesiona przez ulicę. Mięliśmy po prostu zablokować na chwilę ruch, zaskoczyć kierowców, wywołać śmiech, poruszyć ludzi tą głupkowatą akcją i podzielić się naszą tęsknotą za stacją PKP - tak było na początku...