2009-08-31

15 - Czeeeerwonooo miii!

Na balkonie wszcząłem przygotowania
Do czerwienią malowania.
Wpierw kółeczka poszły w ruch.
Do Kuby wieźliśmy je we dwóch.

Czerwień pędzlem Jałokima
Prowadzona w dole była,
Podczas gdy Siwego dłonie zwinne
Montowały części inne.
Ów zajął się elektryką
By w mroku pociąg nie zniknął.
W życiu bym się nie spodziewał,
Bom pomysłów tych nie miewał,
Że zambrowskie Teżewe
Będzie mieć oświetlenie.

Ale dość już rymowania,
Czas konkretów jest pisania.

Oto kolejna miła niespodzianka jaką zgotował nam los, a właściwie to Siwy :) Miał na zbyciu stary akumulator 6V, troche przewodów i włączników. Kupiliśmy kilka żarówek, a z roboty wziąłem puste już puszki po cosmofenie (taki silne żrący środek), które pocięte miały służyć za reflektory.
Niżej widać kabinę maszynisty z akumulatorem podłączonym do gniazda i 2 włączniki do świateł zewnętrznych (3 z przodu i 2 z tyłu) oraz włacznik do światła w kabinie maszynisty.

A tutaj włącznik do światła w kotle.

Oświetlenie w akcji:

Zdziwiło mne jak mocno potrafia świecić żarówki 3,5V. W ich świetle można było jeszcze machnąć na czerwono kółka.

Już nie mogliśmy doczekać się następnego dnia, kiedy to praktycznie kompletna już konstrukcja miała wylądować na torach.

2009-08-25

14 - Nadejszla wiekopotomna chwiła!

Nadszedł dzień, na który długo czekaliśmy. Już wcześniej przekonaliśmy się, że to nie będzie kawałek kartonu sypiący się przy pierwszym większym podmuchu. Teraz mieliśmy się przekonać, że będzie to nie tylko solidne, ale i o dziwo estetyczne, piękne wręcz dzieło!
Przygotowania jak na nasze warunki, to pełna profeska. Piotrek przywiózł swoją sprężarkę, pistolet i maskę. Dzień wcześniej pomalowałem pędzlem wnętrze kotła, bo nikt chyba by nie podołał malować pistoletem w tak małej przestrzeni, chyba żeby miał OP1 ;)
Plastik, który wykorzystaliśmy na poszycie był w różnym stanie, co wynika ze źródła, z którego go pozyskałem. W związku z tym Kuba jeszcze kątówką oczyścił go z syfu.

Jeszcze szablony pod napisy...

... i konstrukcja jest gotowa do malowania w piknej atmosferze zachodzącego słońca.

Pimp my pociung!

Alem podjarany latał patrząc jak kadłub pociągu jest oczerniany. Coś pięknego.
Tak to wygląda dzień po malowaniu, gdy czarny mat już wyschnął i szablony napisów zostały juz zdarte.

2009-08-19

13 - Czerń i czerwień

Nadszedł czas plonów - wybebeszyłem puszkę, w której gromadziły się ciułane pieniążki na farby:

Miło było ujrzeć w puszce Panów Mieszka i Bolka. Zebraliśmy dokładnie 43zł, 12gr i 5 pensów. Dorzuciłem trochę kasy i kupiliśmy 3L czarnej matowej farby, 1L czerwonego półmata i ze 3 rozpuszczalniki.
Ostatnie zdjęcie wnętrza:

I jeszcze gotowa do malowania konstrukcja z zewnątrz:

Jak widać zrobiliśmy już imitacje kółek ze styropianu, który przyniósł Siwy.
Byliśmy już prawie u celu, reszta to praktycznie formalność. Ale jakże wymowna...

2009-08-07

12 - Ostatki

Konstrukcja była już praktycznie gotowa. Jej imponujący wygląd niestety nas satysfakcjonował, co nas nieco rozleniwiło. Gdy konstrukcja rodziła się, to każdy następny dzień owocował w podniecenie powodowane dorastaniem naszego dziecka. Teraz nasze dziecko było już niemal dorosłe, widzieliśmy już konkretny efekt naszej pracy. Przez to pojawiały się błędne myśli, że już lepiej być nie może, że dokonując czegos takiego dajemy świadectwo naszej zajebistości. To błędne myślenie. Czas PRAWDZIWEJ ekscytacji, PRAWDZIWEGO zadowolenia i usatysfuckjonowania miał dopiero nadejść wraz z pierwszą chmurą farby osadzającej się na plastikowym poszyciu. Nim to jednak nastąpiło, trzeba było dokonać drobnych wykończeń i dodać kilka rzeczy do wyposażenia.
Tego zadania podjął się Pan Michał (tata Kuby), który też się wkręcił w realizacje tego projektu i niejednokrotnie udzielał nam pomocy i pomysłów.

Między innymi to jego robota - stojak na wódeczkę. Nie przewidzieliśmy tylko, że czasem zdarzają się kwadratowe butelki Nemiroff'a :)
A tu jeszcze stanowiskowe, podręczne stojaczki na otwarte już browarki

Jeszce improwizowany łucznik-samojeb do drzwi.

... i wykończenie przodu kotła pod parasolkę

Widać po tych ścinkach, że ledwo nam starczyło plastiku na poszycie :)
Pozostał już jedynie szybki montaż parasolki i kupno farby.
A! Byłbym zapomniał: Rozpaliliśmy już w kotle, by przetestować układ parowy: