2009-08-07

12 - Ostatki

Konstrukcja była już praktycznie gotowa. Jej imponujący wygląd niestety nas satysfakcjonował, co nas nieco rozleniwiło. Gdy konstrukcja rodziła się, to każdy następny dzień owocował w podniecenie powodowane dorastaniem naszego dziecka. Teraz nasze dziecko było już niemal dorosłe, widzieliśmy już konkretny efekt naszej pracy. Przez to pojawiały się błędne myśli, że już lepiej być nie może, że dokonując czegos takiego dajemy świadectwo naszej zajebistości. To błędne myślenie. Czas PRAWDZIWEJ ekscytacji, PRAWDZIWEGO zadowolenia i usatysfuckjonowania miał dopiero nadejść wraz z pierwszą chmurą farby osadzającej się na plastikowym poszyciu. Nim to jednak nastąpiło, trzeba było dokonać drobnych wykończeń i dodać kilka rzeczy do wyposażenia.
Tego zadania podjął się Pan Michał (tata Kuby), który też się wkręcił w realizacje tego projektu i niejednokrotnie udzielał nam pomocy i pomysłów.

Między innymi to jego robota - stojak na wódeczkę. Nie przewidzieliśmy tylko, że czasem zdarzają się kwadratowe butelki Nemiroff'a :)
A tu jeszcze stanowiskowe, podręczne stojaczki na otwarte już browarki

Jeszce improwizowany łucznik-samojeb do drzwi.

... i wykończenie przodu kotła pod parasolkę

Widać po tych ścinkach, że ledwo nam starczyło plastiku na poszycie :)
Pozostał już jedynie szybki montaż parasolki i kupno farby.
A! Byłbym zapomniał: Rozpaliliśmy już w kotle, by przetestować układ parowy:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz